Szanowni Państwo!
Nadeszła wiekopomna chwila, na którą wszyscy czekaliśmy od ponad roku, choć wcale nie z entuzjazmem, a obawami i lękiem. Przynajmniej ja.
Przychodnia powoli kończy swoją działalność. Lokal został sprzedany. Z dobrych wiadomości dla Państwa- w miejscu Arkadii powstanie... przychodnia weterynaryjna. Jednak nie będę miała z nią nic wspólnego. Nowy właściciel lokalu planuje otwarcie w okolicach czerwca tego roku. Nie jest to dobra wiadomość dla mnie- ponieważ nie mam co szukać lokalu w pobliżu, by się przenieść.
I może od razu- zanim powstaną plotki... Podobno obecny właściciel nie wiedział, że kupującym jest lekarz weterynarii. Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia- takie jest prawo rynku. Lokal mógł kupić KAŻDY, a sprzedającemu obojętne kto kupuje, bo zależy mu na sprzedaży. Koniec kropka. Nowy właściciel, z kolei, podobno nie wiedział, że kupuje lokal z prosperującą przychodnią- to też bez znaczenia, stało się. Ja tam problemów z patrzeniem w lustro mieć nie będę, a inni-? To już nie moja sprawa. I tak, została zaproponowana mi posada w nowej lecznicy, lecz proszę, wybaczcie mi, ja też muszę coś jeść i opłacać rachunki. Nie mogłam przystać na zaproponowane warunki finansowe. KONIEC TEMATU.
Numer telefonu i
kartoteka Klientów NIE BĘDĄ PRZEKAZANE nowemu Właścicielowi.
Stąd apel do Państwa- jeśli chcecie otrzymać historię leczenia
swoich podopiecznych, proszę zgłaszajcie to JUŻ. Historie leczenia
będą wydawane WYŁĄCZNIE w postaci DRUKOWANEJ (papierowej) i
WYŁĄCZNIE poprzez ODBIÓR OSOBISTY.
Można w tej sprawie pisać smsy na nr tel. 609-090-450 lub dzwonić. Proszę o nie wysyłanie próśb messengerem ani mailem. To mi bardzo ułatwi pracę.
Kiedy? 10go lutego. To będzie mój ostatni dzień z Państwem.
Mam czas wypowiedzenia 3 tygodnie, z czego 2 tygodnie na wystawianie Państwu dokumentacji i domykanie spraw, a ostatni tydzień na pakowanie. Zróbmy to sprawnie, tak, by każda ze stron była spokojna.
Można też zamawiać leki „na zapas”, im szybciej tym lepiej.
No i rzecz, o którą pytacie Państwo najczęściej- CO DALEJ? Gdzie będę, czy będę i tak dalej... Tu niestety odpowiedź się nie zmieniła- NIE WIEM. A na tą odpowiedź składa się tak wiele wypadkowych, że moja głowa ledwie je mieści. Obiecuje popełnić na ten temat jakiś wpis. Już nie jako Arkadia, ale jako lek.wet. Gabriela Bieszke. Pod taką nazwą planuję tu, na fb, z Państwem pozostać. Opiszę moją burzę mózgu, wszystkie za i przeciw pozostaniu w zawodzie... ale nie dziś. Dziś muszę skupić się przede wszystkim na leczeniu własnych kudłatych dzieci, które jak na komendę, postanowiły chorować jeden za drugim... jakby chciały wykorzystać ostatnie dni Arkadii do cna. Wyssać z niej ostatnią kroplówkę i wykonać możliwie najwięcej badań, zanim taka możliwość przestanie istnieć. Nie pozostaje mi nic innego jak to przetrwać, razem z nimi.
Zaś Państwu, w tym miejscu, pragnę BARDZO SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ za te wszystkie lata (13 chyba...), za zaufanie, współpracę, szczere rozmowy, wylane łzy, ale i tysiące uśmiechów. Wszyscy, bez wyjątku, byliście dla mnie bardzo ważni. Dawaliście powody do radości, ale i smutku. Wasze zwierzaki motywowały mnie do działania i nauki, choć czasem odechciewało mi się już wszystkiego. Czasem dawaliście popalić... ale to te lekcje pamięta się najbardziej i okazują się kluczowe w życiu, więc za nie także dziękuję.
Dziękuję także nielicznej kadrze, która „przewinęła się” przez te lata przez Arkadię: doktorowi Przemkowi, który współtworzył gabinet na początku działalności, a którego wielu z Państwa, do dziś wspomina. Doktor Mai, która była z nami tylko chwilkę. Pani technik Oli oraz doktorowi Michałowi.
Do zobaczenia Kochani!